UE intensyfikuje walkę z korupcją na wspólnym rynku
– Ten rok będzie przełomowy pod względem nowych pomysłów Unii Europejskiej na walkę z korupcją – mówi Marcin Waszak, specjalista etyki biznesu z Linii Etyki. Chodzi zarówno o regulacje ogólnorynkowe, które będą zapobiegać nadużyciom np. przy wydatkowaniu środków unijnych z nowej perspektywy, jak i wewnętrzne procedury w instytucjach UE. Potrzebę wypracowania nowych standardów w tym zakresie uwidoczniła niedawna afera w Parlamencie Europejskim, tzw. Katargate, w której aresztowana została wiceprzewodnicząca Eva Kaili. Część antykorupcyjnych przepisów w UE ma już ok. 20 lat i nie uwzględnia nowych form korupcji dotyczących np. nadużywania władzy, sprzeniewierzenia publicznych środków czy płatnej protekcji.
Według ostatniego Indeksu Percepcji Korupcji (CPI, Corruption Perception Index), opublikowanego przez Transparency International pod koniec stycznia br., na globalnym tle Unia Europejska całkiem dobrze radzi sobie z problemem korupcji. Uzyskała w rankingu 66 na 100 pkt, podczas gdy Ameryki (USA, Kanada, Ameryka Południowa i Centralna) otrzymały średni wynik na poziomie 43 pkt, a Europa Wschodnia i Azja Centralna – 35 pkt.
Z indeksu CPI wynika też, że wśród państw członkowskich UE z korupcją najlepiej radzi sobie Dania (90 pkt), która jest jednocześnie najmniej skorumpowanym krajem świata. Polska uzyskała w nim 55 pkt, natomiast na ostatnim miejscu w Unii znalazły się Węgry, którym zresztą UE w ubiegłym roku wstrzymała z tego powodu część funduszy.
– Korupcja w UE jest narastającym problemem, przede wszystkim w kontekście funduszy unijnych. Tutaj antyprzykładem dla innych państw są Węgry, gdzie sprzeniewierzanie funduszy europejskich nabrało już właściwie systemowego charakteru. To jest po prostu wpisane w system polityczny i instytucjonalny tego kraju. Środki europejskie wydatkowane są nie w celu poprawy infrastruktury czy zniwelowania różnic w ramach polityki spójności, ale w celu umocnienia władzy partii rządzącej. One bardzo często trafiają różnymi pokrętnymi drogami do kieszeni polityków – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Waszak. – Unia Europejska się temu przygląda, monitoruje, stąd też pomysł wydawania raportów dotyczących praworządności, gdzie wątek korupcji jest bardzo istotny.
Rekordowo wysoki budżet na lata 2021–2027 w kwocie 1,8 bln euro oznacza, że w kolejnych latach do państw członkowskich napłynie dużo środków inwestycyjnych, wraz z koniecznością ich szybkiego wydawania. To zaś może oznaczać większe ryzyko nadużyć i korupcji. Dlatego UE uzupełnia istniejące mechanizmy i proponuje otwarte środki nadzoru, czyli pakty uczciwości – zbiór zasad koniecznych do przestrzegania przy wydatkowaniu funduszy europejskich, dzięki czemu wszystkie strony procesu zyskują na transparentności.
Opublikowany na początku tego roku raport UN Global Compact pokazuje, że korupcja jest obecna we wszystkich 27 krajach UE i przybiera różne formy: od konfliktu interesów przy udzielaniu zamówień rządowych, bezprawny wpływ biznesu na politykę, po łapówki i wykorzystywanie osobistych koneksji podczas uzyskiwania dostępu do usług publicznych.
– Unia Europejska swoim zwyczajem stara się również szacować koszty, które niesie korupcja dla gospodarki i budżetu, i wynika z nich, że budżet unijny może tracić nawet do 6 proc. PKB rocznie – mówi ekspert Linii Etyki.
Globalny Barometr Korupcji (GCB) Transparency International pokazuje też, że mieszkańcy UE są świadomi korupcji. 62 proc. uważa, że korupcja rządu jest dużym problemem w ich kraju, a trzy na 10 osób (czyli 106 mln mieszkańców Unii) płaci łapówki lub korzysta z kontaktów osobistych, aby uzyskać dostęp do usług publicznych. Powszechne jest przekonanie, że korupcja się pogłębia, rządy słabo sobie z nią radzą, a przestępstwa korupcyjne są zbyt rzadko zwalczane i karane.
– Czy nowy urząd antykorupcyjny mógłby zwiększyć skuteczność przeciwdziałania korupcji w Unii Europejskiej? Moim zdaniem tych organów, które zajmują się ściganiem korupcji unijnych, jest już dosyć dużo. Mamy przecież OLAF, który zajmuje się korupcją, nadużyciami, nieprawidłowościami na szkodę funduszy unijnych, mamy Europol, Eurojust, które współpracują z organami ścigania w krajach członkowskich po to, aby zwalczać zorganizowaną przestępczość, w tym też właśnie taką, która działa w oparciu o przestępstwa korupcyjne. Mamy od niedawna Prokuraturę Europejską, która również ma kompetencje w zakresie ścigania przestępczości zorganizowanej, oszustw, nadużyć finansowych na dużą skalę, ale też właśnie przestępstw związanych z korupcją. Wypadałoby więc pomyśleć najpierw o zwiększeniu skuteczności istniejącej już infrastruktury instytucjonalnej – ocenia Marcin Waszak.
Jak wskazuje, ten rok ma być przełomowy, jeśli chodzi o nowe pomysły Unii Europejskiej na walkę z korupcją.
– Z dokumentów strategicznych, z programu pracy Komisji Europejskiej wynika, że zmiany będą zmierzać w dwóch kierunkach. Po pierwsze, instrumenty sankcyjne, które UE ma już teraz i które stosuje wobec osób i podmiotów zaangażowanych np. w naruszanie praw człowieka, ludobójstwo, będą stosowane również w kontekście przestępstw korupcyjnych. Mówimy tutaj o takich sankcjach jak m.in. zakaz wjazdu do Unii Europejskiej, sankcjach finansowych, zamrożeniu aktywów spółek, które są jakoś powiązane ze sprawcami korupcji – wymienia ekspert Linii Etyki. – Drugim trendem jest generalna rewizja przepisów antykorupcyjnych w UE, ponieważ część z nich ma już ok. 20 lat i nie uwzględnia nowych form korupcji, które dojrzewają w państwach członkowskich, dotyczących np. nadużywania władzy, sprzeniewierzenia publicznych środków czy płatnej protekcji. Tego rodzaju przestępstwa pewnie jeszcze będą doregulowane w nowych aktach unijnych.
Do ograniczenia problemu korupcji w UE mają się także przyczynić dwie nowe regulacje. Pierwszą jest dyrektywa 2019/1937 w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa (sygnalistów), którą Parlament Europejski przyjął jesienią 2019 roku. Wszystkie państwa członkowskie zostały zobligowane do wdrożenia jej do krajowego prawodawstwa do grudnia 2021 roku, ale kilka z nich – w tym Polska – nadal z tym zwleka.
– Drugą regulacją jest dyrektywa Anti-SLAPP, która jest dopiero na etapie projektu. Ta regulacja ma chronić osoby publicznie wypowiadające się m.in. na temat korupcji przed pozwami, które mają mieć efekt zastraszający – mówi Marcin Waszak.
Zmienią się również procedury wewnątrz instytucji unijnych. Ekspert wskazuje, że do wypracowania nowych standardów antykorupcyjnych skłoniła urzędników niedawna afera w Parlamencie Europejskim, tzw. Katargate, w której aresztowana została była już wiceprzewodnicząca parlamentu Eva Kaili i kilka innych osób. Oskarżeni są m.in. o działania na korzyść Kataru, który miał kupować ich przychylność wielomilionowymi łapówkami.
– Tutaj można wspomnieć m.in. o regulacjach dotyczących rejestru lobbystów. Chodzi o to, żeby trafiało do niego więcej informacji i żeby nie był on – tak jak teraz – pełen luk, które można wykorzystać, a parlamentarzyści w bardziej dokładny i rzetelny sposób rozliczali się ze swoich kontaktów z biznesem. Są też inne pomysły dotyczące tego, jak zwiększyć skuteczność przeciwdziałania konfliktowi interesów czy przeciwdziałać zjawisku tzw. revolving doors, czyli przechodzenia wprost z posad unijnych do posad w biznesie, co rodzi podejrzenie, że będąc urzędnikiem unijnym, działało się na rzecz podmiotów prywatnych. Temu ma służyć m.in. wprowadzenie tzw. cooling-off period, czyli wyznaczenie pewnego okresu karencji już po ustaniu danej funkcji w instytucjach europejskich – wyjaśnia ekspert Linii Etyki.