Efekt bumerangu – epidemie są konsekwencją naszych działań
„Kiedy zetniemy wszystkie drzewa, a rodzime gatunki zwierząt zostaną zabite, zarazki będą latać w powietrzu jak pył ze zniszczonego magazynu” - David Quammen Autor książki: “Infekcje zwierząt i kolejna ludzka pandemia”
W ciągu kilku miesięcy, wędrując drogą kropelkową, koronawirus SARS-CoV-2, z chińskiej prowincji Hubei, rozprzestrzenił się na niemal cały świat. Do tej pory nie mamy pewności czy przeniósł się na człowieka z łuskowca, nietoperza, czy innego dzikiego zwierzęcia, ale mamy pewność, że to nasza ingerencja w środowisko doprowadziła do globalnej pandemii. Choć nie wszystkie dotychczasowe epidemie chorób odzwierzęcych, były, tak jak obecna, efektem konsumpcji dzikich zwierząt, wszystkie miały wspólny mianownik - naruszenie równowagi ekologicznej w przyrodzie. Nasz wpływ na „dom” dzikich zwierząt sprawił, że dziś to my jesteśmy zamknięci w naszych domach.
Co ma ciasto czekoladowe do wzrostu zachorowań na malarię?
Szacuje się, że za 20% osób zagrożonych malarią na świecie odpowiada międzynarodowy handel produktami takimi jak kakao, kawa, herbata, olej palmowy, wołowina, drewno czy bawełna.
Dlaczego?
W peruwiańskiej Amazonii na obszarach wylesionych stwierdzono większe zagęszczenie występowania komarów typu Anopheles darlingi, które są najskuteczniejszymi wektorami w transmisji zarodźca malarii. Na terenach wilgotnych i dobrze nasłonecznionych jest ich po prostu więcej niż w lasach nietkniętych przez człowieka. W Belize wzbogacenie wód rzecznych w azot i fosfor wypłukane z wylesionych i intensywnie nawożonych terenów rolniczych, wpłynęło na zmianę w strukturze roślinności nizinnych mokradeł. Okazało się, że zmiana ta wpływa na wzrost populacji komarów Anopheles vestipennis, również przenoszących malarię. Skutkiem jest większe zagrożenie malaryczne w rejonach wybrzeża. Wylesianie oraz fragmentacja i niszczenie siedlisk prowadzą do zmniejszenia różnorodności biologicznej na danym obszarze. Dzięki życiu w globalnej wiosce mamy dostęp do towarów egzotycznych, a nasze coraz większe zapotrzebowanie na nie, wpływa na wzrost zachorowań na malarię w krajach Globalnego Południa. Zmiany użytkowania gruntów i niszczenie naturalnych siedlisk ponoszą odpowiedzialność za co najmniej połowę nowych chorób odzwierzęcych.
Mniej saren, więcej kleszczy
Wzrost presji na środowisko przyczynił się do większej liczby zachorowań na boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu.
Dlaczego?
Według badań większe ryzyko zachorowania na choroby odkleszczowe pojawia się na obszarach o niskiej różnorodności kręgowców, np. w lasach o powierzchni poniżej 2 ha i rozdrobnionych siedliskach. W Szwecji redukcja populacji saren (Capreolus capreolus), będących ważnym żywicielem dla wszystkich etapów rozwoju kleszcza, doprowadziła do wzrostu zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu. Zmniejszenie liczebności gatunku zmusiło kleszcze do kolonizacji norników – małych gryzoni, których rosnąca populacja, duża liczebność oraz szeroki zasięg występowania ułatwiły przenoszenie patogenu na ludzi. Częściej w naszym otoczeniu pojawiają się gryzonie niż sarny. Ze wszystkich stawonogów to właśnie kleszcze są odpowiedzialne za przenoszenie największej liczby chorób. Rośnie ona wraz ze wzrostem presji człowieka na środowisko. Ponad 40% patogenów przenoszonych przez kleszcze zostało odkryte w ciągu ostatnich dwóch dekad. Coraz częściej pojawiają się nowe przypadki boreliozy, pochodzącej od bakterii Borrelia burgdorferi, infekującej kleszcze, które mogą przekazywać je ludziom i innym zwierzętom.
Przełowienie a pasożyty u ludzi
Niezrównoważone rybołóstwo spowodowało wzrost zachorowań na Schistosomatozę na którą rocznie umiera 10 tysięcy osób.
Dlaczego?
Schistosomatoza jest chorobą wywoływaną przez żyjące w zbiornikach wodnych przywry z rodzaju schistosoma. Wnikają one w ciało człowieka przez skórę w kontakcie z wodą. Żywicielem pośrednim przywry są ślimaki słodkowodne, stanowiące pożywienie dla wielu ryb. W Malawi niezrównoważone połowy prowadzące do zaniku gatunków ryb żywiących się tymi ślimakami zaburzyły równowagę ekosystemu i doprowadziły do rozprzestrzenienia się pasożyta na ludzi. Każdego roku na schistosomatozę zapada na świecie ponad 200 milionów ludzi.
Różnorodność biologiczna działa antywirusowo
Niszczenie różnorodności biologicznej, przyczynia się do rozwoju hantawirusów, które na kontynencie amerykańskim powodują choroby płuc ze śmiertelnością 37%.
Dlaczego?
Nosicielami hantawirusów są zwykle gryzonie, między którymi wirusy przenoszą się przez ugryzienia i zadrapania. Do zakażenia człowieka wystarczy kontakt z ich odchodami. Badania potwierdzają szereg czynników, w tym niszczenie różnorodności biologicznej, przyczyniających się do rozwoju tych chorób. Naukowcy odkryli, że duża różnorodność gatunków gryzoni utrzymuje niższą populację tych, które są nosicielami wirusów, a tym samym zmniejsza liczbę zakażeń u ludzi. Hantawirusy powodują u ludzi krwotoczne zapalenie płuc i tzw. zespoły nerkowe.
Co dalej?
W ostatniej dekadzie przyjęto podejście „Jedno Zdrowie” (ang. One Health) - coraz bardziej popularne na poziomie globalnym, uznające ścisłą zależność między zdrowiem człowieka a zdrowiem zwierząt i stanem środowiska przyrodniczego. To koncepcja strategiczna, formalnie uznana przez wiele organizacji m.in. ONZ, UNEP, UNDP, WHO, FAO, Organizację Zdrowia Zwierząt (OIE), Komisję Europejską, a także instytuty badawcze na całym świecie, organizacje pozarządowe i inne podmioty.
Według niej skuteczne i zrównoważone działania powinny zapewnić naturalne funkcjonowanie ekosystemów, dzięki któremu rozprzestrzenianie się patogenów jest utrudnione, co z kolei wpływa na zdrowie człowieka. Oczywistymi wydają się inicjatywy związane z ochroną najbardziej dzikich i dziewiczych obszarów planety, ograniczenie dostępu do nich, zakaz konsumpcji i handlu dzikimi gatunkami zwierząt i roślin oraz próba odtworzenia zniszczonych przez działalność człowieka siedlisk. Żeby mieć wpływ na globalną przyszłość potrzebne są wspólne działania, w przeciwnym razie czekają nas nie tylko pandemie, ale i inne skutki przekształcania przez nas środowiska.
Wszyscy jesteśmy częścią globalnej wioski
Zamknięcie w domach to najbardziej widoczny na pierwszy rzut oka efekt pandemii, to czego nie widać to dzielony przez nas wszystkich lęk o zdrowie i życie naszych bliskich, o utrzymanie pracy i zachowanie środków do życia. Gdy brakuje odpowiedzi jak będzie wyglądał na świat za tydzień, miesiąc czy pół roku, warto spojrzeć na odpowiedzi na pytania, co wywołało globalne zagrożenie i odzyskać choć w niewielkim stopniu poczucie sprawstwa. Wszyscy jesteśmy częścią globalnej wioski i wszyscy ponosimy za nią odpowiedzialność i mamy wpływ na to czy będzie ona bezpieczna w przyszłości. To, co dajemy lub odbieramy przyrodzie wraca do nas jak bumerang. Dysponujemy wiedzą na temat naszego wpływu na środowisko - pora z niej skorzystać.
Zmiany użytkowania gruntów i niszczenie naturalnych siedlisk ponoszą odpowiedzialność za co najmniej połowę nowych chorób odzwierzęcych. Wszystkie szkody wyrządzone przyrodzie wracają do nas jak bumerang.
Informacje pochodzą z raportu „Ecosystem destruction and rise of the pandemics. Protect human health by preserving biodiversity”, WWF Italy, 2020.