Internet gorszy dla klimatu od samolotów?
Według opublikowanego przez francuski think-tank „The Shift Project” badania, żeby obniżyć globalną emisję dwutlenku węgla o wartość równą tej produkowanej przez całą Belgię należałoby przez rok zrezygnować z… pornografii w sieci. To odkrycie obrazuje poważny problem. Istotnym czynnikiem przyczyniającym się do globalnego ocieplenia okazuje się być Internet.
Sieć odpowiada rocznie za emisję 830 mld ton dwutlenku węgla, co stanowi 2 proc. globalnej jego produkcji.[2]Wkrótce udział tego obszaru w produkcji gazów cieplarnianych prześcignie znajdujący się pod ostrzałem ze strony obrońców klimatu transport lotniczy.
Skorzystanie z wyszukiwarki internetowej przyczynia się do wyprodukowania do 7 gramów dwutlenku węgla. To również tyle, ile potrzeba do zagotowania wody w czajniku. Jeden e-mail to 4 gramy dwutlenku, a jeśli dodamy do niego duży załącznik to nawet 50 gramów. Mało? Jeśli przemnożymy to przez 2,5 mld użytkowników liczby zaczynają sumować się do gigantycznych wartości. Innym przykładem na katastrofalny wpływ nowych technologii na klimat są kryptowaluty. Rocznie ich „kopanie” to dodatkowe 23 miliony ton gazów cieplarnianych, czyli tyle co Jordania. Sam Bitcoin pożera rocznie 67 terawatogodzin energii, czyli tyle co nasi południowi sąsiedzi – Czesi.
Pojawia się tu istotny problem: zasoby takie jak globalna sieć, które kiedyś traktowaliśmy jako dobro, z którego możemy korzystać w sposób nieograniczony nagle okazuje przyczyniać się do globalnego kryzysu. W świecie gospodarki 4.0, gdzie mieliśmy odchodzić od tradycyjnego, „brudnego” przemysłu nagle okazuje się, że powszechna cyfryzacja również może przyczyniać się do klimatycznej katastrofy.
Na szczęście nie musimy cofać się technologicznie do ubiegłego wieku, wystarczy, że zaczniemy bardziej racjonalnie traktować naszą infrastrukturę sieciową. Rozwiązaniem problemu może być korzystanie z rozwiązań chmurowych. Jak wynika z badania firmy Pike Research, przejście do chmury może spowodować redukcję emisji dwutlenku węgla aż o 38 proc. Korzyści dla małych i średnich firm są jeszcze bardziej spektakularne: nawet do 90 proc. oszczędności na rachunkach za prąd, a w efekcie 90 proc. mniejszy ślad węglowy. Wykorzystywany przez nas lokalnie sprzęt nie jest w stanie osiągnąć takiej efektywności jak profesjonalne centra danych. Outsourcing usług daje pewność, że każdy wygenerowany bajt jest przetwarzany przez zoptymalizowane pod tym kątem maszyny. Wreszcie lokalny sprzęt, czy to zwykły pecet, czy mała serwerownia w firmie, ogromną część pobieranej energii oddają w postaci zbędnego ciepła.
Dla dostawców usług chmurowych ochrona klimatu także staje się kluczowym aspektem działalności. Dla Aruba Cloud, jednego z europejskich liderów cloud computingu oznacza to całkowitą rezygnację z energii pochodzącej z paliw kopalnych do zasilania swoich biur i centrów danych. Dodatkowo infrastruktura już od momentu jej projektowania jest optymalizowana pod kątem maksymalnej wydajności energetycznej, co oznacza sprawniejsze systemy chłodzenia i dystrybucji energii. Podobne wysiłki podejmują również globalni gracze. Facebook do zasilania swoich centrów danych korzysta głównie z odnawialnych źródeł, a w przypadku siedziby w stanie Iowa w 100% z energii wiatru. Również Apple projektując nową siedzibę w Cupertino przyjęło założenie generowania zerowego śladu węglowego.
Jednak jak w przypadku wszelkich działań na rzecz ochrony klimatu sama świadomość może nie wystarczyć. Kluczowe mogą okazać się w tym obszarze regulacje i rola ponadnarodowych instytucji. Dobrym przykładem takiego działania jest przyjęta przez USA i Wielką Brytanię polityka Cloud First, która zakłada, że każda nowa usługa cyfrowej administracji będzie opierać się na rozwiązaniach chmurowych. Dzięki temu nie tylko zmniejszają wpływ na klimat, ale także zwiększają społeczną świadomość.
Wypowiedzi udziela: Marcin Zmaczyński, Head of Marketing w Aruba Cloud CEE