Wiadomości 9 lis 2018
Dlaczego zgadzamy się na paliwa gorszej jakości?

fot. Pixaby

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z powodu zanieczyszczeń powietrza na świecie umiera 7 mln ludzi, co stanowi 12,5 proc. wszystkich zgonów. Co do Europy, to rocznie z powodu smogu umiera 400 tys. osób, w Polsce 46 tys. 

Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski stanowczo przekonywał na ostatnim posiedzeniu sejmowej komisji ds. kontroli państwowej, że "niezrozumiałe" dla niego jest  wydłużenie o dwa lata możliwości palenia miałami węglowymi.

Kwiatkowski zaprezentował wyniki kontroli powietrza.

"Od czasu naszej poprzedniej kontroli, czyli tej z 2014 roku, sytuacja Polski na tle innych krajów europejskich nie uległa poprawie w zakresie jakości powietrza" – wyjaśnił szef NIK.

Stężenie benzo(a)piernu (najbardziej toksyczny element smogu) jest przekroczone w Polsce ośmiokrotnie co plasuje nas na miejscu lidera w UE. Sytuacja nie wygląda kolorowo rownież w przypadku pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5. W tym przypadku stężenie różni się znacząco w poszczególnych częściach kraju. Na południu wygląda to najgorzej.

Polskie przepisy nadal pozwalają na sprzedaż węgla o wysokiej zawartości wilgoci, popiołu i siarki.

Prezes NIK zauważył, że przepisy mówiące o zakazie sprzedaży paliw z domieszkami mułów węglowych czy flotokoncentratów są bardzo trudne do zweryfikowania w rzeczywistości ponieważ „nie ma definicji mułów i flotokoncentratów”. Dlatego przepisy nie stanowią zabezpieczenia przed wykorzystywaniem paliw najgorszej jakości.

Grzegorz Tobiszowski, wiceminister energii, bronił ustawy twierdząc, że "przesuwa nas ze stanu chaosu jakościowego stałych paliw do sprecyzowania, co może być na polskim rynku" zarówno w przypadku węgla importowanego, jak i krajowego. Uznał, że są to wyraźne działania zmierzające do poprawy parametrów powietrza. Twierdził również, że przewidywane kontrole (co 2 lata) mogą skutkować zaostrzeniem norm, co w rezultacie przełoży się na sprzedaż węgla lepszej jakości.

Jonasz Drabek (ME) podkreślił, że przepisy nie zezwalają na sprzedaż paliw stałych w tym: mułów i flotokoncentratów oraz produktów węglopochodnych (o zawartości węgla mniejszej niż 85%).

Minister Drabek uważa, okres przejściowy został wprowadzony celowo aby uniknąć zamknięcia „polskiego ogrodnictwa” twierdząc, że rolnicy ogrzewają szklarnie miałem węglowym.

Drabek argumentował, że w okresie przejściowym zniknie z rynku od około 11-14% paliw stałych nie nadających się do użytku w gospodarstwach domowych. Kolejny etap rozpocznie się po 30 czerwca 2020 i wtedy z rynku zniknie do 27 % paliw aktualnie obecnych w sprzedaży.

W efekcie Drabek oczekuje radykalnej poprawy jakości powietrza będącej wynikiem przejścia na spalanie tzw. groszkiem węglowym. Dodatkowe zapewnienie mają stanowić obowiązkowe certyfikaty jakości węgla, które będą musieli posiadać sprzedawcy.