Architektura na (nie)znanych ścieżkach
fot. Kompas Inwestycji
Współczesna architektura wyróżnia się różnorodnością. Krajobraz naszych miast jest na pewno bardziej urozmaicony niż kiedykolwiek w historii, a nowe realizacje wprowadzają do niego stale nowe akcenty.
Nieraz budzi to żywe emocje. Trudno się temu dziwić: architekci to artyści w pewnym sensie uprzywilejowani, ponieważ tworzą dzieła, które nie są schowane w galeriach sztuki, lecz są bardzo widoczne w przestrzeni publicznej i pozostają w niej zwykle na wiele lat. – Wielu architektów dąży dziś do niekonwencjonalności i bywa to z różnych powodów niebezpieczne. Czasami ociera się ona o kicz. Jestem pewien, że każdy z twórców nagrodzonych Makabryłą starał się o jakiś nietypowy pomysł, ale może nie wyczuł, że poszedł w stronę złego smaku? A może zwyczajnie został niezrozumiany? – mówi Artur Szczepaniak z wrocławskiej pracowni AP Szczepaniak. – Ktoś, kto pokazuje, że można zrobić coś nowego i wymyśla nowy trend, na początku najczęściej jest przez opinię publiczną mocno krytykowany. Z drugiej strony, nie wiadomo, jak czas przyjmie budynek, który dzisiaj się podoba. Za 10 czy 15 lat może się nie obronić. Dlatego wychodzę z założenia, że powinniśmy robić to, co lubimy, a ocenę pozostawić innym – dodaje.
Pracownia AP Szczepaniak jest znana z przywiązania do rytmu i powtarzalnych wzorów na elewacjach. Same wzory, które wybiera, są często postrzegane jako bardzo niekonwencjonalne i nieraz wywołują kontrowersje. – Faktycznie, jeśli inwestor pozwala nam zrealizować nasz autorski pomysł, to spotykamy się z różnymi reakcjami. Cieszymy się z tego, bo otwieramy dyskusję, w jakim kierunku można rozwijać architekturę, a gwizdów w naszej pracowni nie słychać. Pod tym względem jesteśmy w lepszej sytuacji niż aktor na scenie. To trochę niebezpieczne, co powiem, ale chciałbym robić to, co mi się podoba, a nie to, co się podoba publiczności – zaznacza architekt.
A może jest tak, że Polacy są bardzo konserwatywni w odbiorze architektury? – Coś w tym jest. Sposób myślenia i oceniania architektury w naszym kraju w znacznej mierze został ukształtowany przez okres PRL, kiedy nieraz ładne budynki były niewłaściwie wykonane, zwykle zaniedbane, a poza tym było monotonnie, brakowało nam wtedy różnorodności – dodaje Artur Szczepaniak.
W latach 90. nastąpiła eksplozja kolorów i nietypowych form, określana dziś zbiorczo jako postmodernizm. W ocenach wielu mocno ocierająca się o kicz. Budynki z tamtych czasów są do dziś przedmiotem gorących sporów, a najlepszym przykładem jest wrocławski Solpol. – Teraz weszliśmy już jednak w kolejny etap. Sposób odbioru architektury zaczyna się zmieniać. Po pierwsze, z powodu nowych realizacji, a po drugie dlatego, że dużo podróżujemy, mamy okazję oglądać inną stylistykę, poszerzamy horyzonty. Coraz częściej doceniamy np. wysmakowany minimalizm. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku – zaznacza Artur Szczepaniak.
Wydaje się, że niezależnie od niekonwencjonalnych trendów, które pojawiają się i pewnie nadal będą się pojawiać, pewne sposoby myślenia o przestrzeni i projektowaniu budynków pozostaną z nami na dłużej. Przykładem może być modernizm, kierunek funkcjonujący z powodzeniem już od ponad 100 lat. – Ci architekci, którzy nie poszli w wyszukane formy, a dalej szukają prostoty w rozwiązaniach, obronią się zawsze. Natomiast architekt wybitny wytycza nowe ścieżki i w tym sensie musi być niekonwencjonalny, ale to okazuje się dopiero po jakimś czasie. Ja sam mam naturę obserwatora. Jeśli oglądam dużo architektury, w różnych miejscach, to wtedy przychodzą mi do głowy nowe pomysły – opowiada Artur Szczepaniak.
Nasze miasta będą się zmieniać pod względem urbanistycznym. W przyszłości coraz więcej będzie w nich stref mieszanych i rozwiązań ograniczających konieczność podróżowania, zwłaszcza samochodem. Czy w przypadku projektowania poszczególnych budynków lub osiedli również jest miejsce na nowe, przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia, rozwiązania funkcjonalne? – Zaczynamy dążyć do pomieszczenia różnych funkcji w jednym budynku. To nie jest całkowicie nowy pomysł, opiera się na idei jednostki marsylskiej Le Corbussiera. W pewnym momencie od tego odeszliśmy, teraz wracamy. Np. w budynku z mieszkaniami na wynajem projektujemy przestrzenie coworkingowe. Myślę, że nie tylko jest miejsce na nowe funkcjonalne rozwiązania, ale wręcz ich potrzebujemy – podsumowuje Artur Szczepaniak.