Po lockdownach wzrosną obroty, na razie rosną zaległości
Wprowadzenie od 20 marca ponownego lockdownu na terenie całej Polski jeszcze bardziej uderzy w gospodarkę. Przedsiębiorcy doświadczeni przez COVID-19 jak i pozostali, w dłuższej perspektywie czasowej są jednak optymistami. Liczą, że gdy tylko zniesione zostaną obostrzenia, ich obroty wzrosną. Uważa tak 39 proc. MŚP, spadku spodziewa się jedynie 4 proc. firm. Najważniejsze jednak, by przetrwać przedłużającą się pandemię, bo prognozy poprawy opierają się m.in. na założeniu, że części konkurencji się to nie uda – wynika z badania zrealizowanego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Na razie zamiast obrotów rosną zaległości wobec dostawców i banków. Od kwietnia ub.r. do stycznia br. podwyższyły się one o ponad 0,5 mld zł, głównie w turystyce, gastronomii, handlu, transporcie, wynajmie maszyn i pojazdów, kulturze oraz sporcie.
W związku z rosnącą falą zachorowań na COVID-19, od soboty 20 marca na razie do 9 kwietnia, znów w całym kraju obowiązują ograniczenia działania dla wielu branż. Zamknięte są m.in. hotele (z wyjątkiem hoteli robotniczych i podróży służbowych), instytucje kultury, obiekty sportowe, w tym stoki narciarskie. Przywrócone zostały ograniczenia dla galerii handlowych: czynne są tam jedynie sklepy spożywcze, apteki, drogerie, salony prasowe, księgarnie, sklepy zoologiczne i z artykułami budowlanymi. W galeriach działać mogą też usługi fryzjerskie, optyczne, bankowe i pralnie. Gastronomia w dalszym ciągu może oferować posiłki jedynie na wynos.
Pod koniec stycznia cztery na dziesięć mikro, małych i średnich firm dotkniętych pandemią spodziewało się, że w tym roku kondycja ich biznesów powróci do stanu sprzed COVID-19. Przedsiębiorcy wchodzili w 2021 r. z nastawieniem umiarkowanie optymistycznym, sytuacja jednak szybko się zmienia. – Ogłoszenie kolejnego pełnego lockdownu oddala perspektywę poprawy wyników finansowych, a dla niektórych przedłużające się miesiące ograniczeń mogą definitywnie przełożyć się na zakończenie działalności – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – Firmy, którym uda się przetrwać, w dużej mierze liczą jednak, że odbiją sobie gorsze czasy. 39 proc. spodziewa się, że gdy tylko zniesione zostaną wszelkiego rodzaju obostrzenia ich sprzedaż pójdzie w górę, 45 proc. zakłada, że utrzyma obroty, a tylko 4 proc. przewiduje, że im się pogorszy. Więcej pesymistycznych odpowiedzi – ok. 7 proc. – udzielają przedstawiciele transportu i usług – dodaje.
Przyczyn poprawy przedsiębiorcy upatrują głównie w ponownie składanych zamówieniach przesuniętych i zawieszonych wcześniej przez odbiorców, we wzroście liczby zamówień wynikających z odreagowania spowolnienia i zastoju w czasie pandemii, a także w nowych inwestycjach.
Wśród wymienianych powodów są też dwa mniej optymistyczne – wzrost cen towarów i usług (17 proc.) oraz spadek konkurencji, bo zdaniem ponad 9 proc. respondentów, słabsi nie przetrwają na rynku.
Nieliczni pesymiści spodziewający się ograniczenia popytu po pandemii, prognozują tak głównie ze względu na kryzys jaki wywoła w ich odczuciu przedłużająca się epidemia. Zakładają, że w związku z tym klienci będą ograniczać wydatki.
– Rozbieżność opinii co do tego, czy po pandemii będzie lepiej, czy też gorzej, jest nie mniejsza wśród prognozujących przedsiębiorstw niż spodziewane przez nie różnice w konsekwencjach jakie niosą dla poszczególnych gałęzi gospodarki kolejne lockdowny. O ile w przypadku zarażania ludzi COVID-19 działa losowo, to blokady uderzają w konkretne branże, dosięgając rykoszetem też firmy je wspierające – mówi Sławomir Grzelczak.
Dobrze uświadamiają to widoczne w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor oraz w bazie BIK zaległości firm wobec dostawców i banków. Na koniec stycznia sięgnęły one 33,69 mld zł. Kwota ta przez 10 miesięcy, licząc od kwietnia zeszłego roku, wzrosła o ponad 0,5 mld zł, czyli 1,6 proc., ale już wśród firm zajmujących się działalnością kulturalną było to 16 proc. (4,7 mln zł), w przypadku firm zaangażowanych w sport i rekreację 18 proc. (17 mln zł), wśród wynajmujących i dzierżawiących maszyny oraz pojazdy 36 proc. (55 mln zł). Biznesy turystyczne zwiększyły zaległość o prawie jedną czwartą, do 100 mln zł, a gastronomia o 9 proc., do 707 mln zł.
W przypadku transportu było to o ponad 5 proc. więcej zaległości, ale przy skali sektora przełożyło się to na prawie 111 mln zł dodatkowych przeterminowanych zobowiązań. Podobnie w handlu, który zwiększył zadłużenie o niecałe 2 proc., co w przeliczeniu na kwotę oznacza 140 mln zł nieopłaconych faktur i rat kredytów na które czekają dostawcy i banki. Natomiast w takich sektorach jak przemysł i budownictwo kwota zaległości się nie zmieniła.
Z danych BIG InfoMonitor wynika, że łączna liczba przedsiębiorstw z problemami w spłacie bieżących zobowiązań przekroczyła na koniec stycznia 322,1 tys. Przez 10 miesięcy w bazach BIG InfoMonitor oraz BIK przybyło 7883 firm opóźniających o co najmniej 30 dni płatności faktur i rat kredytowych na minimum 500 zł wobec jednego wierzyciela. Tylko w styczniu doszło 1558 takich przedsiębiorstw.
Badanie Instytutu Keralla Research, realizowane co kwartał wśród mikro, małych i średnich firm, głównie prowadzących wymianę towarów i usług z innymi przedsiębiorstwami. Próba = 500, technika: wywiady telefoniczne, termin: styczeń – luty 2021 r.