Okiem praktyka 7 sie 2018
PURMO
Lekcja języka budowlanego. Praktyczny słownik

Każdy z nas ma już przynajmniej jeden remont za sobą. Często jest to proces pełen różnorodnych prób – cierpliwości, możliwości finansowych, a nawet relacji z najbliższymi. Momentami kolejne potknięcia przywodzą na myśl filmy komediowe bądź katastroficzne. Tabuny kurzu unoszące się w powietrzu upodabniają krajobraz mieszkania do pola bitwy, gdzie toczy się nieustanna walka o przetrwanie. To starcie człowieka z siłami natury, które często nie są nam przychylne. Wówczas nasza frustracja koncentruje się na ekipie budowlanej, która staje się uosobieniem problemu – tarczą, w którą celujemy rzutkami pełnymi argumentów. Następnie zachodzi wymiana poglądów, często nacechowana bardzo emocjonalnie.

Należy pamiętać, że „budowlańcy” posługują się swoim kodem językowym charakterystycznym wyłącznie dla tej grupy zawodowej. Specjalnie powołany przez Purmo zespół naukowców podjął się zadania translacji słowa mówionego. Nie było to łatwe przedsięwzięcie, ponieważ swą zawiłością i złożonością język instalatorski konkuruje wyłącznie z mową starożytnego Egiptu i Mezopotamii. Dla niewtajemniczonych może wydawać się niezrozumiały i źle odbierany. Ten impas komunikacyjny może przysporzyć wielu problemów i wywołać zbędne napięcie.

Dlatego przygotowaliśmy dla Was lekcję języka budowlanego, która okaże się pomocna przy odkodowaniu informacji dostarczanych przez członków ekipy remontowej.

To się tak nie da.

Sugeruję, by dokonać przewartościowania założeń podjętego planu. Zakładam, że mój pomysł, za który ręczę swoją renomą i doświadczeniem, okaże się bardziej dopasowany do Państwa oczekiwań.

Kto to Pani/Panu tak zrobił?!

Standard wykończenia czynności budowlanych wykonanych przez poprzedniego podwykonawcę odbiega od moich, przez co będę zobowiązany wykazać większy nakład pracy.

Ta Pana żona to dobra kobieta, tylko strasznie niecierpliwa

Proszę mi zaufać, jestem specjalistą i potrzebuję trochę przestrzeni, by pokazać pełnię swoich możliwości. Kryterium czasu nie idzie w parze z jakością.

Panie, jakbym ja wiedział, że to tyle roboty będzie to bym w ogóle tej roboty nie brał

Oczekiwany przez Państwa standard wykończenia jest nierealny, musimy skupić się na kompromisie, który pomoże nam wypracować satysfakcjonujące dla obu stron rozwiązanie.

To się zrobi później

Proces budowy to hierarchiczny system, w którym jedna faza następuje po drugiej. Nie możemy go zaburzać, ponieważ to grozi katastrofą budowlaną.

Zawsze tak robimy i jest dobrze

Teoria jest niezwykle istotna, ale w określonych przypadkach, nie ma zastosowania do rzeczywistych warunków, dlatego tak kluczowa jest moja intuicja, która pozwoli nam wyjść z tego impasu.

Pani kochana, tak będzie lepiej

Drogi kliencie sugeruję, by dokonać optymalizacji procesu budowy, który mimo iż bardzo precyzyjny i wysokojakościowy – posiada pewne uchybienia. Wypracowana w ten sposób strategia będzie skutkować powstaniem efektu synergii.

Projekt? Jaki projekt?!

Szanowny Pan/i nie uprzedził o ingerencji osób trzecich w tenże proces. Dotychczasowa praktyka uczy, że proces decyzyjny spoczywa na barkach osoby wykonującej remont.

Podstawą każdej komunikacji jest dialog. Dlatego nie bójmy się transparentności i otwarcie mówmy o swoich oczekiwaniach. Tylko w ten sposób unikniemy impasu. Jednocześnie w ramach współpracy pamiętajmy o wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Większość ludzi bardzo emocjonalnie podchodzi do kwestii budowy, bądź remontu własnego domu, a przez to momentami mamy nierealne i wyidealizowane oczekiwania. Sztuką jest kompromis, który nie zagrozi realizacji wspólnych celów, unikajmy więc ataków personalnych – skupiajmy się na atakowaniu problemów.

Źródło: purmosfera.pl